niedziela, 18 marca 2018

Historyk o(d)powiada... Karol Żojdź



W dzisiejszej odsłonie cyklu ‘wywiadów’ na blogowe pytania odpowiedzi udzieli Karol Żojdź,  doktorant z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W jego dotychczasowym dorobku naukowym znajdujemy pracę Jan Mierzeński: klient i rezydent Bogusława Radziwiłła w latach (1656-1665), kilka artykułów, recenzji i edycji źródłowych. Jego główne zainteresowania badawcze to klientela i patronat magnacki oraz staropolska sztuka wojenna.

1. W jaki sposób zaczęła się Pańska przygoda z historią, kiedy zdał Pan sobie sprawę, że chciałby się nią zajmować zawodowo?
Chyba dość standardowo, tzn. jeszcze w dzieciństwie przejawiałem zainteresowanie przeszłością, ale nie było to nic zobowiązującego. Ot tak – zwyczajna fascynacja tym co nieznane. W przedszkolu, jak większość dzieciaków, przeszedłem przez etap „rekonstrukcji historycznej”. Na balach wcielałem się w różne role m.in. rycerza, żołnierza piechoty morskiej, ale zawsze najbardziej zazdrościłem muszkieterom… Wielki kapelusz, karmazynowy płaszcz, rapier za pasem (mniejsza o to, że plastikowy!) i obowiązkowy wąsik – z żalem to stwierdzam, ale taki strój na zabawę w starszakach to moje wielkie, dodajmy niespełnione, marzenie z dzieciństwa.
Może dlatego rekompensowałem to sobie w inny sposób… Na początek zainteresowanie historią nowożytną zaspokajało kino. Później również literatura. Choć muszę przyznać, że jakkolwiek cenię sienkiewiczowską Trylogię (w szczególności Potop), to moją ulubioną powieścią osadzoną w realiach dawnej Rzeczypospolitej jest Crimen Józefa Hena.    
Z czasem zacząłem również sięgać po książki naukowe, co nie zmienia faktu, że moje zainteresowanie XVI–XVII w. brało się z chłopięcej fascynacji, tą (jak sądziłem) barwną epoką. Dopiero w trakcie studiów zacząłem zadawać sobie inne pytania, wykraczające poza historię polityczną czy wojskową, a dzieje Europy w nowożytności stały się dla mnie jeszcze bardziej zajmujące ze względu na doniosłe zmiany jakie zaczęły wówczas zachodzić.  

2. Która postać historyczna jest Pańską ulubioną i dlaczego?
Nie mam. Choć, gdybym już kogoś wskazał to byłby to bohater zbiorowy – uczeni, filozofowie i medycy, którzy swoją pracą i odkryciami poprawili warunki życia innych ludzi lub przyczynili się do rozwoju swobód obywatelskich.

3. Może się Pan cofnąć w czasie i poznać postać historyczną, być świadkiem jakiegoś wydarzenia lub też zobaczyć/zbadać jakiś artefakt. Jaki byłby Pański wybór?
Podróże w czasie, zwłaszcza w odległą przeszłość, nie za bardzo mi się marzą. Co innego niedaleka przyszłość… Oczywiście pewne pokusy są, ale za chwilę przychodzi refleksja, że albo nie jestem należycie przygotowany. Np. nieznajomość aramejskiego skutecznie uniemożliwiłaby mi skomunikowanie się z Jezusem z Nazaretu.  Albo taka eskapada w pojedynkę wiązałaby się ze zbyt dużym ryzykiem, bo przecież nie sposób przewidzieć, jak zachowałby się Mieszko, gdybym w przeddzień zapadnięcia decyzji o przyjęciu chrztu pojawił się w jego otoczeniu z zamiarem poznania i policzenia książęcych żon. Nie. Jednak podziękuję; zresztą w pracy historyka to właśnie stawianie pytań, a potem poszukiwanie odpowiedzi w źródłach jest najbardziej ekscytujące. A jaką człowiek ma satysfakcję, gdy stara teza potwierdza się w świetle nowopoznanych materiałów!  

4. Z której spośród swoich publikacji jest Pan najbardziej dumny?
„Dumny” to w moim przypadku zbyt kategoryczne słowo. Z kilku swoich prac jestem zadowolony, kilka w ogóle mogłoby nie powstać lub powstać trochę później, abym zdołał uwzględnić źródła, do których dotarłem poniewczasie. Najważniejsza jest dla mnie już ukończona, lecz jeszcze nieobroniona (ani nieopublikowana) rozprawa doktorska na temat stronnictwa Zygmunta III Wazy w Wielkim Księstwie Litewskim.

5. W toku swojej edukacji i pracy naukowej poznał Pan wielu wybitnych badaczy. Który z nich wywarł na Panu największy wpływ?
Bez wątpienia mój Mistrz – prof. Mirosław Nagielski, i to zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio, poprzez seminarium, na którym miałem okazję poznać kilku znakomitych historyków, jak choćby Piotr Kroll, Dariusz Milewski, Krzysztof Kossarzecki, Konrad Bobiatyński, Andrzej Majewski, Przemysław Gawron czy Andrzej Przepiórka, zwłaszcza dwóm ostatnim wiele zawdzięczam. Nie mogę nie wymienić również prof. Urszuli Augustyniak, dzięki której badawczo robię to co robię oraz przyjaciół Janka Sowy, Pawła Mozgawy oraz dwóch Zbigniewów – Chmiela i Hunderta.

6. Dużo młodych ludzi czerpie aktualnie wiedzę historyczną z memów, filmików na YouTube i blogów internetowych. Jakie jest Pańskie zdanie na temat tego trendu?
Wyraźnie oddzieliłbym kanały na YouTube i blogi od memów. Te ostatnie zasadniczo ograniczają swoją rolę do rozśmieszenia odbiorcy, wymagają zatem znajomości jakiegoś kontekstu, walorów edukacyjnych w nich nie dostrzegam, ale to nie ich zadanie. Co do pozostałych środków przekazu, o które Pan pyta to wiele zależy nawet nie od ich jakości (choć to też ma duże znaczenie!), ale od samego czytelnika/widza. Od tego co z tą wiedzą zrobi czy temat, dajmy na to filmiku, będzie dla niego inspiracją do sięgnięcia po inne materiały, nie zawsze dostępne w sieci. Wreszcie czy wykaże się dostateczną determinacją, aby zweryfikować otrzymane informacje. Powszechność i wygoda w korzystaniu z Internetu niestety rozleniwiają wielu użytkowników, dlatego tak ważne jest mobilizowanie i uczenie młodych ludzi krytycznego myślenia, a nie znam lepszej praktyki niż uważna lektura.

7. Najważniejsza Pańska rada dla przyszłych historyków?
Póki co rozwijajcie się intelektualnie, czytajcie. A, gdy już będziecie prowadzić własne badania to róbcie to nie tylko dobrze, ale czerpcie przyjemność z pracy.

8. W czasie wolnym najbardziej lubi Pan…
W zależności od nastroju. Film lub serial, książka (niekoniecznie historyczna), jakaś aktywność fizyczna, albo towarzyska.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz